Hajewska-Kycia nadaje się tylko do CZYSZCZENIA USTĘPÓW w sądzie, a nie do pracy jako kurator. Bezczelne, anormalne ogniwo w łańcuchu korupcji. Zmyśla, konfabuluje, bluźni, tworzy fikcję i fałsz w celu wyprodukowania ,,klientów” dla dochodowej procedury w Sądzie Rodzinnym. Robi na papierze z ludzi wariatów celem łapanki dla sądowego biegłego psychiatry. Dowód poniżej.
O wykształconej matce TS, nagradzanej za publicystykę, Hajewska-Kycia w swoim idiotycznym, NIELEGALNYM - przylazła 11 dni wcześniej zanim przysłali ,,zarządzenie” BEZ SKŁADU SĄDU, bez daty, bez sygnatury - tzw. wywiadzie środowiskowym napisała, że: TS ,, ,,Mówiła również o podejrzeniu molestowania ze strony syna, że informowała syna, żeby nie spał z siostrą, bo mogą być z tego dzieci””. TYLKO IDIOTA uwierzyłby, że matka w średnim wieku miałaby jej, Hajewskiej, obcej babie coś takiego mówić na własnego syna, celem stworzenia pretekstu i pożywki dla prymitywnej Hajewskiej i bezmyślnej sędziny Błachowskiej (feministyczny beton). Takie indywiduum jak Hajewska-Kycia nie mogłoby funkcjonować, ale na takie jej preparowane brednie jest przyzwolenie i zapotrzebowanie sędziny Ewy Błachowskiej (Przewodniczącej Wydziału) jak i innego dziwaka sędziego Wojciecha Ciesielskiego (oboje eksploatowali bezprawne w.w. ,,zarządzenie” i przyłapani na tym jak szczeniaki za rączkę). Hajewska zjawila się celem obejrzenia łóżka piętrowego naszych dzieci i pokazania urojonych wyników rzekomego badania ginekologicznego małoletniej, co zaleciła jej oszustka Toroń (o tej to na końcu komentarza).
Hajewska –Kycia ,,kurator specjalista” ma legitymację nr 291 (Jej kumpela z pokoju Zgaińska M. ma nr 231 legitymacji jako ,,kurator zawodowy”, a Drożdżowska O. nr 216 jako tylko ,,kurator”), co zanotowaliśmy, choć napisane to było odręcznie i nieczytelnie jakimś rokokowym charakterem pisma. Bardzo zastanawiające jest, że Hajewska z najpóźniejszym numerem legitymacji osiągnęła najwyższy stopień awansu zawodowego dla kuratorów, wytłumaczenie jest tylko jedno Hajewska-Kycia jest ,,nagradzana” za wyjątkową bezczelność, arogancję, chamstwo i brak człowieczeństwa w wymyślaniu spraw dla Błachowskiej i Ciesielskiego. Zapewne ratunkiem dla miernoty Hajewskiej w formalnym zatuszowaniu wytworów jej chorego umysłu i zasłoną dymną jej oczywistych, nielogicznych, niewiarygodnych bredni, może być biegły psychiatra Krzysztof Woźniak pracujący dla Sądu Rodzinnego. Woźniak mógłby potwierdzić u ,,klientki” wypociny Hajewskiej-Kyci. Woźniakowi zostało to uniemożliwione, NIE DOSTAŁ OKAZJI WYGŁUPIĆ SIĘ. Biedak nie zarobił. Należy zauważyć, że w zielonogórskich budynkach SR i SO Woźniaków jest wielu. Hajewska-Kycia uczestniczy w zmowie mającej na celu czerpanie nienależnych korzyści z budżetu przez sitwę z Placu Słowiańskiego.
Hajewskiej-Kyci ,,specjalistce”, wyzbytej podstaw przyzwoitości, w podkladaniu świni pomagają inne arcymiernoty : Trocewicz Anna i Romuala Dajsler z MOPS z namaszczeniem karierowicza, zniewieściałego Jerulanka Mieczysława, dyrektora MOPS, człowieka nieodpowiedzialnego i śmiesznego (,,mózg” połączenia szpitali w Gorzowie+katastrofalne zadłużenie). 8 lat jego Jerulanka na stołku MOPS to wystarczająco długo, żeby przestępcy wobec wiarygodności dokumentów dobrze się zorganizowali. Tak właśnie tworzą się mafie, jak nie ma kadencyjności i sądów w Zielonej Górze też to w szczególności dotyczy.
Na końcu dochodzimy do intrygantki Toroń Barbary zatrudnionej w Gimnazjum 7 w Zielonej Górze. Swoje stanowisko w Gim. 7 zatytułowała ,,rzecznik praw dziecka” i to ona wysyła lakoniczną, nieprecyzyjną o zerowej zawartości merytorycznej informację do Sądu, żeby wszcząć procedurę. Pierwej jednak tworzy UTAJNIONE, nieudowodnione jakieś rewelacje w tzw. Niebieskiej Karcie”, którą zakładają bez weryfikacji na życzenie każdego bałwana, który sobie tego zażyczy. Toroń wymęczyła tzw. ,,doktorat” i bezzasadnie sądzi, że jej pseudo doktorat zastąpi potrzebę uczciwości, wiarygodności, prawdomówności. Zainstalowała się w Gim.7 na I piętrze, wyposażyła gabinet w drogie kanapy na koszt szkoły i przychodzą do niej także prostytutki. Jedna z tych prostytutek opowiedziała TS o swojej ,,pracy”. Namawia dzieci, żeby mówiły jej co dzieje się w domu np. problemy rodziców, odwiedziny komornika, konflikty, pyskówki itd. Za co dzieciom daje w prezencie pendrivery, słodycze, obiecuje pracę w areszcie. Toroń zajmuje się ,,wróżeniem z fusów”, np. zgadywaniem charakteru człowieka po kolorze oczu itp. banały. W naszej sprawie uczepiła się łóżka piętrowego dzieci. I właśnie z takim cudakiem jak Toroń współpracuje Hajewska-Kycia z czaszką podobną do Toroń. Sprawa III Nsm 557/13 zdechła w sposób naturalny, bowiem nic co głosiły kombinatorki nie znalazło potwierdzenia, a przy okazji poinformowaliśmy między innymi Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości o tym, co dzieje się w zielonogórskim Sądzie Rodzinnym.
WS i TS |